Anna Szopa - moja droga do hodowli Dogsband
Odkąd pamiętam, w moim domu były zawsze psy. Już kiedy byłam dzieckiem, moim ukrytym talentem było podejście do psów, co w późniejszym czasie przełożyło się na sukcesy w prowadzeniu szkoleń psów. Pierwszym moim towarzyszem w dzieciństwie był owczarek niemiecki o imieniu Szarik. Był moim przyjacielem i powiernikiem dziecięcych tajemnic. Potem pojawiła się pierwsza suczka o imieniu Aza, również owczarek niemiecki. Była psem bardzo zazdrosnym, pojętnym, inteligentnym i moim nieodzownym stróżem. Mając 4 lata, zginęła pod kołami samochodu. Zanim odeszła, doczekała się szczeniaków. Rodzice zostawili sobie po niej psa o imieniu Czarek. Ale ja ciągle marzyłam o własnym psie. Kiedy wyszłam za mąż, wraz z moim mężem zaczęliśmy spełniać swoje marzenia.
Pierwszym naszym wspólnym psem był mieszaniec terriera z foksterierem o imieniu Borys. Był to pies, którego dostaliśmy od kuzyna-myśliwego. Borys był psem z charakterem. Rozpieszczony przez dzieciaki, był indywidualistą, wiecznym uciekinierem. Nie było dla niego ogrodzenia ani bram, po prostu uciekał przez płot. Ja jeszcze nie miałam takiego doświadczenia do tego typu psa. Sprawiał nam problemy. Co rano miałam pod bramą stertę martwych zwierząt. Aż kiedyś uciekł i nie wrócił. Szukaliśmy, ale już się nie znalazł… Po nim była straszna pustka, więc z mężem postanowiliśmy poszukać innego psa. Ja chciałam rasowego, ale cała moja rodzinka uparła się na psa ze schroniska, więc kiedyś się wybrałam z dziećmi no i…tam nam wpadł w oko mały szczeniaczek po przejściach. Nazwaliśmy go Reksiu. Ten znakomity, wierny, inteligentny pies jest z nami do dziś. Kiedy Reksio trochę dojrzał, postanowiliśmy kupić mu towarzysza zabaw, więc nareszcie szukaliśmy psa rasowego. Długo szukaliśmy, bo ponad dwa lata. Nie mogliśmy się zdecydować . Po pierwsze miał być to pies małej rasy, ale po przeczytaniu różnych książek i różnych wiadomości w Internecie natknęłam się na rasę na Gończy Polski i po prostu się w tej rasie zakochałam. Baliśmy się takiego psa, bo już mieliśmy doświadczenie z Borysem (psem myśliwskim), ale mimo wszystko szukałam odpowiedniej hodowli. Spodobały mi się czekoladki, więc szukałam tylko czekoladek. W tym okresie nie było dużego wyboru, wykonałam kilka telefonów. Pierwszą hodowlą, do której dzwoniłam, była hodowla „Z Beskidzkiego Matecznika”. Tam akurat nie było miotu, więc Pan Edward wysłał mnie do kolegi po fachu do Łodygowic – Pana Pawła Fabera z hodowli „Zgraja Hultaja”. Tu też nie było miotu, ale kiedy tam dotarłam, to na żywo zobaczyłam tę rasę i się ponownie zakochałam. W tym czasie suka Pana Pawła miała być dopiero dopuszczana, więc jeszcze nie była w ciąży, ale już sobie zamówiłam szczeniaka. Chciałam mieć sukę wystawową. Więc czekałam, aż w końcu się doczekałam. To był mój długo wyczekiwany pies. Nareszcie cieszyłam się.
To był pierwszy miot Pana Fabera, Miot na „Z”. Miałam możliwość wyboru imienia psa, więc wybraliśmy „Zara”. Od tego dnia zaczęła się moja przygoda z GP.
Paweł mnie zainspirował wystawami i ścieżkami tropowymi. Zaczęłam jeździć na wystawy i podbijać świat. Pierwsze kroki stawiałam przy hodowcy, który nauczył mnie, jak trenować pod wystawy, za co mu dziękuję. Zawsze mnie wspierał i doradzał we wszystkim. Był i jest bardzo uczynny i pomocny w każdej sytuacji. Były też ciężkie i zwykłe chwile. Zawsze służył pomocą. Tak samo jestem wdzięczna za pomoc i szczerą naukę w tropieniach Panu Edwardowi, który to służył mi radą i szkolił Zarę i oczywiście mnie. Dziękuję mu za cenne rady i cierpliwość.
Jeszcze chciałabym podziękować jednej osobie, która bardzo dużo mi pomogła. Na początku - kiedy jeszcze tak niewiele umiałam i było mi ciężko, w Internecie zaczęłam szukać osoby, która by mi pomogła przez to przejść. Długo nie musiałam szukać. Znalazłam cudowną dziewczynę, wówczas dziewiętnastoletnią handlerkę, Wiktorię Beń. Dziewczyna się bardzo zaangażowała w trenowanie Zary i mnie. Jeździłam do Wiktorii na treningi co jakiś czas. Wiktoria pokazała mi, na co trzeba zwracać uwagę na wystawach. Była i jest bardzo pomocna i wspiera mnie. Wiktoria również przygotowywała mojego syna do konkursu Młodego Prezentera. Dziękuję, Wiktoria!!!! Polecam.